Jeśli chodzi o pielęgnację, na moim blogu głównie możecie poczytać jak radzić sobie z cerą tłustą czy problematyczną. Taką też mam cerę, więc produkty testuję pod siebie. Dzisiaj będzie wyjątek, napiszę Wam o produkcie do cery głównie naczyniowej, wrażliwej.
W gimnazjum pod okiem dokuczał mi pajączek, który był całkiem duży i widoczny. W technikum zaczęłam używać zwykłego kremu pod oczy z Ziaja i po kilku tygodniach pajączek zaczął znikać, był coraz bledszy. Po około dwóch miesiącach nie było już śladu. Niby zwykły krem na cienie, a odegrał dobrą robotę. Teraz na mojej twarzy widoczne są maleńkie naczynka w okolicy nosa. Bardzo niewielkie, w zasadzie nie przeszkadzają mi. Korzystając jednak z okazji, że firma CosmoSpa podesłała mi glinkę różową, która przeznaczona jest do cery naczyniowej, postanowiłam ją przetestować.
Działanie glinki różowej:
maseczka na twarz
- deliktanie wzmacnia i łagodzi podrażnienia
- poprawia kondycję delikatnej skóry
- nadaje skórze blasku i zdrowego wyglądu
- uszczelnia naczynia krwionośne
- lekko oczyszcza i tonizuje
- odżywia i zmiękcza
maseczka na twarz
- deliktanie wzmacnia i łagodzi podrażnienia
- poprawia kondycję delikatnej skóry
- nadaje skórze blasku i zdrowego wyglądu
- uszczelnia naczynia krwionośne
- lekko oczyszcza i tonizuje
- odżywia i zmiękcza
okład na ciało ( zabieg Body Wrap )
- delikatnie oczyszcza
- łagodzi podrażnienia i przyśpiesza gojenie
- zmiękcza i odżywia
- absorbuje toksyny
- delikatnie oczyszcza
- łagodzi podrażnienia i przyśpiesza gojenie
- zmiękcza i odżywia
- absorbuje toksyny
do kąpieli
- absorbuje toksyny
- dezynfekuje i zabliźnia zmiany alergiczne
- koi i odpręża
- Usuwa zmęczenie i napięcie mięśni
- absorbuje toksyny
- dezynfekuje i zabliźnia zmiany alergiczne
- koi i odpręża
- Usuwa zmęczenie i napięcie mięśni
Do przetestowania skusiło mnie również to, że produkt łagodzi podrażnienia, oczyszcza oraz lekko tonizuje. Glinka różowa to pomieszanie ze sobą glinki białej z czerwoną (z kolei czerwona to również glinka biała tylko z większą ilością żelaza). Proszek znajdujący się w opakowaniu mieszam z odrobiną wody lub opisywanym kiedyś hydrolatem z różu i kropelką olejku arganowego. Ważne jest aby do mieszania nie używać metalowych przedmiotów. Powstałą papkę nakładamy na buzię, po czym jak mówi producent pozostawiamy do wyschnięcia. Ja jednak wolę zwilżać glinkę by nie powstała z niej skorupka, wtedy efekt nawilżenia jest lepszy. Twarz po kilku zabiegach faktycznie stała się bardziej promienna, gładka i nawilżona. Produkt nie podrażnia i nie uczula. Co do drobnych naczynek w okolicy nosa, zauważyłam poprawę, nie są praktycznie widoczne. Uważam więc, że glinka różowa spiszę się bardzo dobrze u osób z problemami naczynkowymi. Jedynym minusem w glinkach, jest dla mnie umycie jej z twarzy.
Cena jest naprawdę niska za 100 g płacimy 8 zł. Jeśli chcecie używać jej na całe ciało możecie nabyć ją w większym pojemniku 600 g
Kupisz tutaj: klik
Kupisz tutaj: klik
Mam również dwie inne glinki : białą oraz ghassoul do cery tłustej o których opowiem niebawem. Mimo wszystko częściej sięgam po gotowe maseczki, które dobrze się spłukują.
różowej glinki jeszcze nie miałam, ale ostatnio zastanawiałam się nad jej zakupem :)
OdpowiedzUsuńNaczynka w okolicach nosa mam i też mam różową glinkę tylko jestem "leniwa" i zawsze sięgam po te gotowe maski. :/
OdpowiedzUsuńBardzo lubię glinkę, świetnie się sprawdza. :)
OdpowiedzUsuńNapewno jest dobra ale nie dla mojej cery.
OdpowiedzUsuńbardzo lubie glinkę różową:)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam nawet że taka jest, ale chyba sprezentuję Mamie :)
OdpowiedzUsuńu mnie pewnie sprawdzilaby sie
OdpowiedzUsuńladnie wyglada ;)))
OdpowiedzUsuńuwielbiam ja !
OdpowiedzUsuńjejku jakie ty robisz ladne zdjecia !
OdpowiedzUsuńcudny post
OdpowiedzUsuńRóżowej nie używałam;)
OdpowiedzUsuń